![](/upload/2017-01-05-ncms-aAo3ty.jpg)
To, co widzicie (nie mam na myśli osoby w kapeluszu!) to kawałek katamarana nazwanego tak na cześć Szant krakowskich. No ale przecież nie może nazywać się inaczej jacht należący do człowieka, który ten festiwal dwadzieścia kilka lat temu wymyślił...
![](/upload/2017-01-05-ncms-ZJ9Bbi.jpg)
Inżynier po AGH, podróżnik, kapitan, nieuleczalny harcerz i twórca festiwali szantowych (ostatnio w Chicago). Człowiek nieustraszony, który zdecydował się na pływanie z czterema kobietami (i tylko z czterema kobietami!) na pokładzie. W tym Ciotka Kaphornówka (Mira Urbaniak), Baba Mendygrała (Ania Łaszewska) i producentka telewizyjna (Krysia Kajewska). Oraz ja... hahaha.
Więcej o Jacku i jego katamaranie: www.sailcaribbean.net
![](/upload/2017-01-05-ncms-cS48du.jpg)
to uprzejmie wyjaśniam: rum Pussera, podobno najlepszy na świecie. Nasz rejs odbywał się pod patronatem Kongregacji Miłośników Krzewienia Kultury Picia Rumu – oby żyła wiecznie. Miał z nami płynąć sam Wielki Kongregator Marek Szurawski, ale zaniemógł, spełnialiśmy więc tylko czasem toasty za jego bezcenne zdrowie.
![](/upload/2017-01-05-ncms-kJSUaO.jpg)
to uprzejmie wyjaśniam: rum Pussera, podobno najlepszy na świecie. Nasz rejs odbywał się pod patronatem Kongregacji Miłośników Krzewienia Kultury Picia Rumu – oby żyła wiecznie. Miał z nami płynąć sam Wielki Kongregator Marek Szurawski, ale zaniemógł, spełnialiśmy więc tylko czasem toasty za jego bezcenne zdrowie.
![](/upload/2017-01-05-ncms-BWZsPk.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-FyPZCY.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-CMvsJ3.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-WR3w1n.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-Re53oy.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-07vQai.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-KDAMuE.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-QfhNWn.jpg)
![](/upload/2017-01-05-ncms-IVzwqE.jpg)
wynaleziono oficjalny drink BVI – Painkiller czyli Morderca Cierpień (co za obiecująca nazwa, nieprawdaż?)...
![](/upload/2017-01-05-ncms-WCbS9Q.jpg)
– nawet dostałam ster do łapy (kapitan bacznie spoglądał, czy nie wjadę na rafę), naprzypominałam lektur z dawnych lat (to tu przecież jest Wyspa Skarbów – Norman Island – i Skrzynia Umrzyka). A teraz z nową energią (bywa różnie, ale się sprężę) zabieram się do pracy. Dziewice na Wyspach Dziewiczych. Tak, to jest to.